Oto jak po 40 latach ożywiono robota Queen

Radość wśród fanów Queen; robot znany z okładki albumu News of the World z 1977 roku został ożywiony na scenie. Oto jak powstał Frank, robot stworzony by nas zabawiać.

Pochodząca z lat 70. ilustracja dziecinnego robota o morderczych skłonnościach została powiększona do rozmiarów scenicznych. Jego trójwymiarowa animacja towarzyszy Queen wraz z Lambertem podczas ich obecnej trasy koncertowej, celebrując w ten sposób 40-lecie wydania albumu News of the World.

Czerwone, przeszywające spojrzeniem oczy, długi, kanciasty nos, przesadnie nabrzmiałe usta oraz okrągły korpus to elementy cechujące naszego robota rodem z Metropolis, który w trakcie koncertu pojawia się na LED-owych ekranach. Robot żył wyłącznie na okładce albumu z 1977 roku, na którym znalazły się We Will Rock You oraz We Are the Champions. Teraz Frank, nazwany imieniem jego autora, będzie unosić się nad Brianem, Rogerem i Adamem. Zostanie też odnowiony na rzecz specjalnego, pudełkowego wydania tego przełomowego albumu Queen.

Przerobienie statycznej, 40-letniej ilustracji w trójwymiarową animację wymaga mnóstwo pracy – oraz wyobraźni

Aby ze szkicu stworzyć trójwymiarowy model, artysta Mark Hough swoją pracę rozpoczął od stworzenia roboczej siatki twarzy. „Musiałem znaleźć model wyglądający jak twarz, ale z mniejszą ilością detali, tak, bym mógł kształtować ją jak glinę”, tłumaczy Hough. Proces jej tworzenia przeszedł dziewięciokrotną korektę, zanim otrzymała idealną formę.

Mark dziewięć razy poprawiał twarz Franka. zanim otrzymał zadowalający model

Na dalszym etapie projektowania było już trochę zgadywania. „Musieliśmy domyślić się, jak wyglądały jego stopy i głowa z profilu”, mówi Hough. „Kombinowaliśmy. Obdarzyliśmy go przerośniętymi dłońmi, bo stanowiły ważny element podczas rozpoczęcia widowiska. Musiały wyglądać tak, żeby sprawiały wrażenie unoszenia się nad publicznością.”

Projektowanie stóp było z lekka zgadywanką, przez co Frank wyszedł trochę większy, z przerośniętymi dłońmi specjalnie na potrzeby widowiska

Kiedy projektanci uzgodnili sposób, w jaki światło ma padać na robota, przeszli do nałożenia tekstury, zarysowań oraz wyblaknięć. Następnie przyszła pora na rigowanie, czyli proces tworzenia szkieletu modelu tak, aby umożliwić jego późniejsze animowanie. Podstawowy szkielet dwunożnej postaci był tutaj punktem wyjścia. Po nim przyszła pora na kości, mięśnie oraz tworzenie map obciążeń kontrolujących szkielet.

Mapy obciążeń są ważnym elementem rigowania. Pomagają ustalić ruchy ciała przed jego animacją.

Przy zastosowaniu tych map ustalamy, które elementy szkieletu będą się ruszać. „Przykładowo, kość biegnąca przez rękę może przy poruszaniu się uruchamiać także dłoń i twarz – musisz zrobić tak, aby jedynie na nie miała wpływ przy poruszaniu”, mówi Hough.

Frank przeszedł następnie test zderzeniowy; ułożony w różnych pozycjach celem sprawdzenia, czy ulegnie zdeformowaniu. Hough miał problem z małym palcem. „Wszystkie kości były zrobione idealnie z wyjątkiem tej najmniejszej u lewej dłoni. Zabrało mi to trochę czasu, żeby przywrócić wszystko do porządku”, wspomina Hough. „Rigowanie jest jak droga jednokierunkowa; jeśli popełniłeś jakiś błąd na początku, musisz się do niego cofnąć.”

Test zderzeniowy wykazał, że Frank działał perfekcyjnie. Miał tylko jeden drętwy palec.

Nadszedł czas, by ożywić naszego robota. „Byłem zdenerwowany podczas animowania”, mówi Hough, który sam zaprojektował ruchy Franka. „Chciałem, żeby wyglądał prawdziwie, z zachowaniem ludzkiego stylu poruszania się, ale był zbyt ciężki, przez co tracił na szybkości.” Ważne było, aby jego ruchy wyglądały jak napędzane silnikami, a nie przy użyciu mięśni.

Tak jak człowiek posiada szkielet, tak model potrzebuje rigowania, aby odpowiednio się poruszać

Następnie Hough zabrał się za przypisanie Frankowi pozycji kluczowych, jak choćby taka, gdy robot rozbija przedni ekran.

 

ANIMOWANE RUCHY FRANKA:

            DOTKNIĘCIE EKRANU

Frank pochyla się, patrzy na publiczność, dotyka ekranu, a następnie przyciąga go z góry.

PODNIESIENIE

Głowa Franka się oddala odsłaniając część torsu, po czym robot podnosi Briana (dłoń na przednim ekranie, a reszta Franka z tyłu)

KLASKANIE DO RADIO GAGA

Zsynchronizowane z piosenką, zapętlone

POŻEGNANIE

Frank macha na pożegnanie z publiką, puszcza oczko, a następnie ściąga z góry metalową zasłonę

Animacje Franka powstały, aby wpasować się w koncert i piosenki, jak choćby przy klaskaniu do Radio Gaga

Animowany Frank miał też swoje zastosowanie praktyczne. „Poza rozsuwania metalowej zasłony została wykorzystana, aby zakryć poruszających się na scenie muzyków”, mówi Pattinson. „Robot następnie ją podnosi celem odkrycia odpowiednio ustawionego już zespołu.”

Klaszczący Frank do Radio Gaga pomógł też publiczności skoordynować jej wspólne klaskanie. „Poza byciem czymś estetycznym i nostalgicznym, Frank okazał się również naprawdę przydatną rzeczą przy tworzeniu widowiska”, dodaje Pattinson.

Zadaniem animatora Marka Hougha było ożywienie Franka

Obdarzenie Franka twarzą, ciałem i zdolnościami kinetycznymi nie było wszystkim. Hough musiał nadać swojej kreacji osobowości. „Między Brianem i Rogerem zrodziło się wtedy pytanie, kim jest ich robot”, mówi Pattinson.

Nie jest to przyjazna postać. Na jednej z okładek albumu widnieje jako robot zmierzający ku przerażonym ludziom. Na innej trzyma zakrwawione i martwe ofiary w swoich metalowych szponach. Na tego podstawie, Pattinson i Hough zdecydowali, że robot jest zasadniczo dzieckiem. Dzieckiem, które lubi burzyć ściany.

Trójwymiarowy model sceny powstał, aby sprawdzić działanie prototypu Franka na scenie

Ten potworny, dziecinny robot wydał się być najlepszym sposobem obchodzenia 40-lecia News of the World. „To była tak niesamowicie intrygująca postać, robot miażdżący i chwytający zespół”, mówi Pattinson. Dla Hougha było to niesamowitą okazją pracować nad tym projektem. „To był zaszczyt zostać obdarzonym zaufaniem przez Queen przy pracy nad tak drogocenną dla nich rzeczą”, zaznacza Hough.

artykuł za http://www.wired.co.uk/ autorstwa Siana Bradley’a, zdjęcia Queen + Adam Lambert tłumaczenie Konrad M.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *